Im bardziej podupada sztuka czytania, tym więcej ludzi targanych jest żądzą pisania. Autorki „Chlapania atramentem” zapewniają, że otrzymują masę korespondencji od młodych ludzi, której treść sprowadza się do pytania: jak pisać? Młodzież ta nie spocznie, póki nie dopnie swego, więc lepiej podsunąć jej dobre rady.
Spółka dwóch pisarek może mieć na ten temat garnięcia się młodych do pisania pogląd nie pasujący do realiów kraju nad Wisłą. W strefie anglojęzycznej, podobnie jak w Czechach, Niemczech czy Francji ludzie wciąż sporo czytają, więc nakłady i sprzedaże książek wciąż są tam wysokie. U nas 58 procent obywateli nie czyta niczego, raźno schodząc do poziomu analfabetyzmu. Być może ci właśnie pałają największym pociągiem do pióra, chociaż nie sądzę. Jak z tym jest wśród młodzieży, nie wiem.
W każdym razie Mazer & Potter solidnie radzą, jak się zabrać do pisania, jak konstruować fabułę, jak ponazywać bohaterów, jak pisać dialogi, jak poprawiać tekst itd. Co prawda zakładają, że wszyscy będą chcieli pisać prozę literacką. A jak kto zapragnie wierszować, bo się zakochał? „Kiedy ci walka na pięści obrzydła / Poezji rozwiń skrzydła”, powiada mową wiązaną jeden z bohaterów Nienackiego. Są i takie motywacje.
Autorki zakładają, że adepci pisania wiedzą chyba, co pisać i po co. A jeśli nie wiedzą? Sam dałbym im zgoła odmienne rady: nie pisz tak długo jak tylko zdołasz. I bez ciebie świat dusi się słowem pisanym. I bez twojej weny toniemy w oceanie książek. Dopiero gdy nie będziesz mógł wytrzymać, wolno ci chwycić za pióro. Druga rada: zacznij od czytania. Przeczytaj jak najwięcej, bo pisać warto tylko o tym, o czym jeszcze nikt nie napisał. A ponieważ napisano już wszystko o wszystkim, widać, jaki w tej dziedzinie wyśrubowano poziom trudności.
Można rzecz jasna nie przejmować się i pisać cokolwiek. Nawet zawodowi literaci tak robią. Książka Mazer & Potter w takie niuanse nie idzie; dla autorek pisanie to wyłącznie rzecz dobra. „Chlapanie atramentem” w tytule budzi odruch sprzeciwu: kto dziś używa atramentu?