Cytadela plutonu



Tytuł
Plutopia. Atomowe miasta i nieznane katastrofy nuklearne
 
Autor
Kate Brown

Tłumaczenie
Tomasz Bieroń

Wydawca
Czarne 2017

Cena wydawnictwa
54,90 zł
Cytadela plutonu
 

Za zimnej wojny, w szczytowym okresie konfrontacji między dwoma systemami politycznymi, karierę zrobiło pojęcie overkillu. Oznacza ono takie nagromadzenie atomowych środków zagłady, że każdy mieszkaniec Ziemi mógłby zostać zabity kilkakrotnie. Tak jakby nie dość było zabić każdego z nas tylko raz.

Nic mi nie wiadomo, by overkill odszedł do lamusa, choć słowa tego dziś  używa się rzadziej. Opinia publiczna oswoiła się z istnieniem bomb A i H, głowic z ładunkami nuklearnymi, arsenałów atomowych, rzadko jednak pytano o społeczne koszty produkcji tak śmiercionośnej broni. Zapytała o nie Kate Brown, amerykańska profesor historii z Uniwersytetu Maryland, w książce „Plutopia”. I uzyskała odpowiedź.

Bez żadnej przesady można powiedzieć, że jest to książka przerażająca. Nie dlatego, że autorka opisuje, co dawki promieniowania mogą zrobić z ludźmi. To wiedzieliśmy już wcześniej. Przede wszystkim z powodu ukazania mechanizmów, które obowiązywały (a prawdopodobnie nadal obowiązują) podczas produkcji materiałów rozszczepialnych w ZSRR i USA w okresie II wojny światowej i później. Z konsekwencjami nie możemy się uporać aż do chwili obecnej.

Brown zbadała dwie miejscowości, gdzie pozyskiwano uran i pluton do bomb i głowic: Richland nad rzeką Kolumbią w USA i Oziorsk na Uralu w ZSRR. W pobliżu pierwszej znajdowała się nuklearna strefa zakazana Hanford, w pobliżu drugiej kombinat plutonowy Majak. O dziwo, choć obiekty te ulokowane były w krajach o diametralnie różnym podejściu do praw człowieka, historia obu jest współbieżna, przy czym w przypadku Rosjan szczegóły są o wiele bardziej drastyczne. W obu przypadkach utworzono strefę zamkniętą, ściągnięto i zatrudniono na specjalnych zasadach pracowników, zapewniono im wysokie płace i godziwe warunki życia – lecz wszystko to kosztem okolicznej ludności. Okazało się, że odpady promieniotwórcze szły do rzek, do gruntów, były roznoszone przez wiatr. Napromieniowaniem ludzi, a potem ich chorobami z tego tytułu nikt się nie przejmował. Mało: czyniono zabiegi, aby problem jak najbardziej zaplątać, uniemożliwić badania, uniknąć rozgłosu i wypłaty odszkodowań. W Rosji poszło to jeszcze dalej: spuszczanie odpadów do rzeki Tieczy spowodowało zatrucie gleb, wód, zwierząt i ludzi na takim obszarze, że można by mówić o klęsce żywiołowej, której konsekwencje ciągną się po dziś dzień. Część ludzi wymarła, ich potomstwo rodzi się zdeformowane, a kto protestuje czy szuka sprawiedliwości, zostaje obwołany wrogiem państwa. Zjawiska te znalazły odzwierciedlenie w zakamuflowanej formie w twórczości Arkadija i Borysa Strugackich (np. „Las”).

Brown pokazuje, jak wyjęcie przemysłu nuklearnego spod straży i kontroli prawa spowodowało grube nadużycia, w wyniku których niewinni ludzie, ich dzieci i wnuki zapłacili chorobą, cierpieniem i kalectwem. Wielu z nich postradało życie – w książce jest wstrząsający fragment, jak świadek i uczestnik tej tragedii po stronie sowieckiej wylicza nazwiska całych rodzin, które po prostu wymarły w wyniku napromieniowania. „Plutopia” – plutonowa utopia – jest przykładem roboty dziennikarskiej i naukowej na najwyższym poziomie. Samo dotarcie do dokumentów i świadków, utrudniane w USA, w ZSRR prawie niemożliwe, już musi budzić szacunek. Książka szczegółowo opisuje nierówny bój galerników XX wieku, skazańców biologicznych – z tymi, którzy zgotowali im taki los i jeszcze czerpali z tego korzyści materialne.

Głównym tematem „Plutopii” nie są więc fakty na temat morderczych skutków ubocznych amerykańskich i sowieckich fabryk materiałów rozszczepialnych. Są nimi bulwersujące koszty społeczne uruchomionych wtedy programów. Autorka pokazuje bez osłonek, jak względy obronności kraju, czyli zbrojeniowe, postawiono ponad dbałością o zdrowie i bezpieczeństwo ludzi zamieszkujących okoliczne tereny. Jak fałszowano badania, jak kłamano w sądach i raportach, jak próbowano chachmęcić i zamiatać problem pod dywan. Mówiąc ordynarnie: po to, aby zabić bombami atomowymi pewną liczbę ludzi po stronie wroga, należało przy okazji wyprawić do nieba pokaźną liczbę własnych obywateli, którzy mieli nieszczęście podczas przygotowań znaleźć się w pobliżu. Do rejestru występków ludzkości w XX wieku, który przecież niejedno już widział, dopisano nową zbrodnię.

Prześlij komentarz



Reklama

Senni zwyciezcy

Książka do kupienia w Stalker Books

planeta smierci cover

Książka do kupienia w Stalker Books

Człowiek idzie z dymem - Marek Oramus

Książka do kupienia w Stalker Books

COVER bogowie lema

Książka do kupienia w Stalker Books