Dzień 292, sobota 26 grudnia 2020

W tym roku nasza wigilia wyglądała w ten sposób, że umówiliśmy się z dziadkami w Zenonowie na krótkie spotkanie w środku dnia. Pogoda jak w kwietniu, jeszcze parę dni, a ruszy na dobre wegetacja, trawa po wiosennemu zielona… i tylko sterty opadłych liści pod drzewami. Pokręciliśmy się trochę po terenie, wypiliśmy po herbacie z pigwą (to jedno, co tam dobrze rośnie), pogadaliśmy chwilę, przełamaliśmy się opłatkiem – każdy swoim – wymieniliśmy prezenty i do domu. Wieczorem patrzyłem, czy po zachodniej stronie pokaże się słynne złączenie Jowisza z Saturnem, ale gdzie tam. Podobno to one dwa tysiące lat temu skutecznie odegrały gwiazdę betlejemską, która szła po niebie w stronę stajenki. Dziś niebo zachmurzone, miasto rozświetlone, niedługo w tej powodzi światła żadnej gwiazdy nie będzie widać. Podobno w Ameryce ludzie z wielkich miast, oślepieni łuną miejską, mocno się dziwują, gdy ich wywiozą w interior, co to za punkciki kłębią się im nad głową.

Przy okazji: tydzień wcześniej byliśmy wozić Berenikę na koniu, Dominika skoczyła więc do pani Hani po jajka. Pani Hania na jej widok rozpłakała się: przez dwa tygodnie nie widziała człowieka. Mówiła, że chyba pójdzie pod kościół, spotkać kogoś i pogadać, bo zwariuje. Jastrząb zaatakował jej dwie kury, doprowadzając je do takiego stanu, że trzeba było dobić i wyrzucić psom. Z jednej strony dobrze, że jakieś jastrzębie jeszcze się uchowały, z drugiej szkoda kur i pani Hani. Koronawirus ani na sekundę nie powstrzymał bezwzględnej walki o byt.

W dziedzinie koronawirusa wystąpiła zaś mutacja, która ma zarażać trzy razy łatwiej (czyli chyba częściej), ale pozwoli chorować łagodniej. Taki prezent przed Świętami, odkryty w Anglii, sprawił, że natychmiast wszyscy pozamykali połączenia lotnicze z Londynem, żeby tego mutanta mieć u siebie jak najpóźniej. Wszyscy oprócz Polski, gdzie nastąpiło to z dwudniową zwłoką, czego nawet sprzedawcy na bazarze nie rozumieją i z czego chętnie się śmieją. Z powodu zatrzymania ruchu stanęły więc w Anglii polskie TIR-y z ładunkiem; nikt się tymi ludźmi nie przejmuje, towarem, który wiozą na Święta, stratami, które poniosą. Nie mówiąc już o tym, że Święta w kabinie ciężarówki to wymarzony sposób spędzenia tego uroczystego czasu. Biura turystyczne powinny sprzedawać bilety na takie krótkoterminowe wczasy – gdyby oczywista nie stały zamknięte. Z kolei w Polsce kogoś, kto wielkim nakładem starań wyrwał się z Anglii, rodzina po prostu nie przyjęła do domu o wysłała do hotelu. A że wszystkie hotele zamknięte… Nie mam pojęcia, co nieborak robił na ulicy. Na szczęście jest ciepło. To drugi przykład nietypowego podejścia do spędzenia Świąt Bożego Narodzenia.

Dwa tygodnie przed Świętami bierzmowaliśmy Berenikę. Ksiądz zarządził to z tygodnia na tydzień, widocznie Kościół doszedł do wniosku, że nie ma co zwlekać i przekładać, bo na wiosnę będzie nie lepiej. Znaleźliśmy się w kropce, bo jej koleżanka, wytypowana na świadka, wyjechała do rodziców do Buska. No i koronawirus – dziadkowie wykluczeni, kogo tu szukać? Ksiądz znalazł nam na świadka dziewczynę, która śpiewa do mszy. Co wieczór w niedzielę gra i śpiewa w kościele orkiestra młodzieżowa, moim zdaniem doskonale. Lubię usiąść w ławce z tyłu, przyglądać się i słuchać, jak produkują muzykę. I dzięki tej dziewczynie wszystko odbyło się jak należy.

W tym roku układ dni świątecznych taki sam jak w słynnym roku 2015: w piątek i sobotę Święta Bożego Narodzenia, w niedzielę niedziela, czyli „trzecie święto”. W 1995 roku w niedzielę rano przyjechała po matkę karetka pogotowia, żeby ją zabrać do szpitala. Matka weszła do niej o własnych siłach, zadowolona, przekonana, że tam ją dopiero wyremontują. Po południu już nie żyła.

Prześlij komentarz



Reklama

Senni zwyciezcy

Książka do kupienia w Stalker Books

planeta smierci cover

Książka do kupienia w Stalker Books

Człowiek idzie z dymem - Marek Oramus

Książka do kupienia w Stalker Books

COVER bogowie lema

Książka do kupienia w Stalker Books