Dzień 380, środa 19 marca 2021

Gołe dane: wczoraj liczba zakażonych wyniosła 16 741, zmarłych – 396. Dziś ten wynik został pobity z kretesem, przy okazji ustanowiony został rekord pandemii w Polsce: 29 978 zakażonych i 575 trupów, czyli więcej niż dwa strącone samoloty pasażerskie. Łącznie od początku pandemii zakażonych mieliśmy 2 mln 120 tys, a nieboszczyków ponad 50 tys., czyli jedno spore miasto. W internecie wymieniano konkretnie Piaseczno, Stargard, Zawiercie, Wejherowo, Świętochłowice, Ostrołękę. Jedno z nich uważajmy za skasowane.

Tymi świetnymi wynikami koronawirus uczcił moje 69 urodziny. Usiedliśmy wieczorem przy szampanie, pistacjach, karpatce i talarkach do chrupania, żeby spotkać się w rodzinnym gronie i trochę porozmawiać. Wbrew pozorom to, że jesteśmy skoszarowani na kupie nie wymusza specjalnego natężenia życia rodzinnego: każde siedzi w swojej celi, coś tam dłubie, na śniadania i obiady każde je co innego – tak się jakoś utarło. Za dnia Berenika uczy się zdalnie w szkole, Dominika uczy zdalnie na uniwersytecie i bierze udział w licznych naradach, a ja plątam się to tu, to tam, zastanawiając się, jaką książkę wziąć do ręki i co napisać. Najgorzej znosi zamknięcie dziecko; mnie jest wszystko jedno, świat nie ciekawi mnie już tak jak kiedyś. Wychodząc głównie do sklepu nie spodziewam się, że zobaczę coś interesującego albo że kupię jakiś rarytas. Nic  tych rzeczy. Ot, proste produkty do podtrzymywania egzystencji. Raz w tygodniu, w niedzielę przed południem, suniemy autem do Zenonowa, gdzie Berenika jeździ na koniu.

Więc impreza. Zastanawiałem się, jak to będzie wyglądało za rok, czy skład osobowy będzie na przykład ten sam. Jak będą wyglądać za rok Święta Wielkanocne? Rok temu nie byliśmy już ze święceniem, prymas ogłosił tekst modlitwy do odczytania i każdy święcił u siebie. Tak też postąpimy i tym razem. Kościół w ogóle znalazł się w niebezpiecznej sytuacji, wynikłej z kumulacji niekorzystnych czynników. Z jednej strony wirus, wierni nie chodzą na nabożeństwa, z drugiej coraz to nowsze wieści o bieżących i historycznych przypadkach pedofilii wśród księży, tuszowanie tego przez biskupów teraz i w przeszłości, mnożą się apostazje – gdy epidemia wygaśnie, może się okazać, że nie bardzo będzie miał kto wypełnić opustoszałe świątynie. Po episkopacie nie widać specjalnej troski z tego powodu – bo też co można zrobić? A na początek choćby mianować księdza Isakowicza-Zaleskiego prymasem. Na razie ksiądz w swoich kręgach uchodzi za ptaka, co własne gniazdo kala. Nie ma zrozumienia dla jego postawy. Pod względem ukrywania własnych błędów Kościół nie różni się wiele od milicji za komunizmu, która gdy pobiła na śmierć Przemyka na posterunku na ulicy nomen omen Jezuickiej, natychmiast przystąpiła do matactw i usuwania śladów. Tak jest do dziś; gdy policja dzisiejsza zakatuje jakiegoś nieszczęśnika (casus Igor Stachowiak), który w jej mniemaniu się stawia, uruchamia się natychmiast gigantyczny proces zakłamywania, mataczenia, dawania fałszywego świadectwa itp. Czasem uda się udowodnić mord, przeważnie chyba nie. Koronawirus nic w tej dziedzinie nie zmienił.

Bilans po roku pandemii: liczba zmarłych na świecie idzie już w miliony, ale na wykresie przyrostu naturalnego to tylko mały ząbek spadku. Po naszej sytuacji widzę, że zaczyna się załamywać gospodarka, złoty leci w dół, drożeje benzyna z powrotem powyżej 6 zł za litr, rośnie inflacja i zaczyna wzrastać bezrobocie. Słyszy się o pomysłach, żeby zatrzymać zakłady pracy, co jest najgorszym posunięciem z możliwych, bo wtedy zabraknie nawet pieniędzy, a w drugiej kolejności żywności. Rząd – każdy – odpowie na to zamykaniem programów społecznych, nie starczy nie tylko na 500+, ale i na zwykłe emerytury z rentami. Będzie to wstęp do wielkiego kryzysu, a w wielu miejscach ludziom zajrzy w oczy gość dawno nie widziany, czyli głód.

Zobaczmy, jak zmienił się po roku krajobraz społeczny: na meczach puste stadiony, na ulicach ludzie w maskach, puste kościoły, puste knajpy i szkoły, zdalność wkroczyła w życie w takim stopniu, jakiego nie wyobrażaliśmy sobie przed rokiem. Rządzący widzą jedno antidotum: zamykać dalej, lokdaunować, zamrażać, zmarłych chować do grobów i czekać na zmianę koniunktury. Trochę przy okazji szczepić. Przy tym huczy się o monstrualnym lotnisku w środku Polski, o przekopie przez Mierzeję Wiślaną, o trzech od razu elektrowniach jądrowych, tak jakby nie dość było na początek jednej. Na co komu spis powszechny w środku tej pandemii? Żeby lepiej transmitować Covida? Własnej szczepionki wytworzyć nie umieliśmy – z powodu braku środków czy umiejętności? Ale ludziska mrą nie tylko na Covid, inne choroby przecież nagle nie poznikały. Coraz więcej zapada na Covida ludzi znanych, dziś podano o piosenkarzu Krawczyku, dziennikarzu Semce i piłkarzu Klichu. Ta ostatnia wiadomość najbardziej hiobowa, bo jutro mecz z Węgrami, kto będzie napędzał grę w środku pola? Na szczęście pojawił się Moder i chyba on wyjdzie zasilać Lewego asystami, ale pewności nie ma. Aha, gdy już i mecze piłki nożnej zostaną skasowane, gdy w telewizji nie będzie totalnie nic do obejrzenia, wtedy będzie to oznaczać, że sytuacja jest naprawdę podbramkowa i za chwilę padnie gol z karnego.

[Wysyłam to z jednodniowym opóźnieniem, więc dopisek. Z rana 25 marca same hiobowe wieści. Liczby na czwartek: 34 150 zakażonych, 520 zmarłych. Według modeli matematycznych w przyszłym tygodniu liczba zakażeń dziennych stanie na 34 – 36 tysiącach. W maksie może to być i 40 tysięcy. Na jakiekolwiek lokdauny jest już za późno. Wydolność służby zdrowia jest na wyczerpaniu. O 11-tej premier ma ogłosić jakiś plan. Tylko piłkarz Klich, który został w kraju, podobno nie jest chory, tylko źle zdiagnozowany. W niedziele ma już zagrać przeciwko Andorze.]

1 komentarz

  1. Z takich czy innych przyczyn czytam Pana dziennik traktując go jako niezbędnik w mojej pracy, którą właściwie już zakończyłem i teraz już tylko staram się uporządkować, w czym pański dziennik bardzo mi pomaga. I uwaga, przeczytałem go w całości i uważam, że każdy powinien. Parę zdań Panu ukradnę, to jest zacytuję w tej swojej książeczce, bo nie mogę się oprzeć pokusie, najwyżej mnie Pan za to całkowicie skreśli. Życzenia, choć spóźnione to jednak pozwalam sobie przesłać, cytując klasyka: „łubu dubu, łubu dubu” bądź najnowsze „cud urodzin” – do wyboru. Kłaniam się Panu nisko, i serdecznie pozdrawiam, ufając, że jesteście Państwo wszyscy zdrowi i bezpieczni.

Prześlij komentarz



Reklama

Senni zwyciezcy

Książka do kupienia w Stalker Books

planeta smierci cover

Książka do kupienia w Stalker Books

Człowiek idzie z dymem - Marek Oramus

Książka do kupienia w Stalker Books

COVER bogowie lema

Książka do kupienia w Stalker Books