Z okazji 80-tych urodzin Stanisława Lema ukazał się w 2001 roku wybór jego najlepszych pono opowiadań, zatytułowany „Fantastyczny Lem”. W nieznanym bliżej plebiscycie sami czytelnicy mieli opowiedzieć się, co włożyć na tę listę; po jej zestawieniu swoje trzy grosze dołożyli Jerzy Jarzębski oraz sam Lem. Pierwszy dodał czego mu na niej brakowało, drugi odwrotnie – wykreślił z niej co mu się podobało (czyli nie podobało). Tak powołany do życia potworek – bo ani to był wybór czytelników, ani pisarza, ani jego piewcy – pchnięto na rynek jako destylat z Lema.
Jestem wrogiem takich przedsięwzięć. Najpierw dla ich fałszu: jak mają wybierać czytelnicy, to czytelnicy. Podejrzewam skrycie, że żadnego plebiscytu nie było, a o kształcie listy decydowali redaktorzy. Po drugie: zakamuflowana w takim przedsięwzięciu obietnica, że kto kupi tego Lema w pigułce, ten zyska po lekturze wybitne kompetencje w dziele Lemowym i reszty czytać nie musi, to czyste bałamuctwo. Po trzecie: wśród 15 opowiadań z „Fantastycznego Lema” znalazły się dziwolągi (patrząc z punktu widzenia przeciętnego czytelnika), a zabrakło rzeczy kanonicznych, kultowych, wielbionych przez rozmaite gremia, czemu osobiście świadkowałem i w czym poniekąd brałem udział.
Obecnie wydany tom „Ogród ciemności” zaciekawia zatem podwójnie. Raz – bo można go traktować jako korektę czy uzupełnienie „Fantastycznego Lema”, dwa – bo autorem wyboru jest tym razem syn pisarza Tomasz Lem, a więc ktoś konkretny i ważny. Także lista wybranych tekstów sprawiła mi więcej zadowolenia, choć całkiem usatysfakcjonowany nie jestem. Podejrzewam, że Tomasz Lem jako fizyk preferuje inną część twórczości ojca niż enigmatyczni czytelnicy. Ze zrozumiałych względów nie wolno mu było powtórzyć żadnego z opowiadań skierowanych do „Fantastycznego Lema” – i w rzeczy samej, takich powtórek nie ma. Inna kwestia, istotna także w odniesieniu do tamtego zbioru: czy wolno uznać za opowiadania rozdziały z „Doskonałej próżni” czy „Wielkości urojonej”, będące de facto esejami, a udające recenzje? Obydwa tomy na to pytanie odpowiadają twierdząco; ja bym udzielił odpowiedzi negatywnej.
Celowo nie podaję zawartości ani „Ogrodu ciemności”, ani „Fantastycznego Lema”, bo mam w tym pewien zamysł. Wspomnę tylko, że opowiadanie tytułowe z wyboru Tomasza Lema to utwór bardzo młodzieńczy, wygrzebany z „Tygodnika Powszechnego”, rocznik 1947. Natomiast zamykające tom „Czarne i białe” z 1983 roku to zapis „alegorycznego snu”, jaki Lem miał w Wiedniu po zamachu na Jana Pawła II. Obydwa teksty ciekawe dla zainteresowanych bliżej Lemem, ale ich miejsce jest na stronie internetowej Lema albo w jakimś zbiorze residuów. W wyborze opowiadań w domyśle najlepszych stanowią ciało obce.
Gdy przeglądałem obydwa tomy, przyszło mi do głowy, że możliwy do zaakceptowania wybór krótkich form beletrystycznych Lema powstałby dopiero po wydobyciu z obu książek najlepszych kawałków i połączeniu ich razem. Odrzucić by należało „Kongres futurologiczny” i „Maskę”, bo to krótkie powieści, a także eseje z „Doskonałej próżni” i „Wielkości urojonej”, co mówię nie bez żalu. Po takim zabiegu z „Fantastycznego Lema” ostała mi się następująca lista:
– Profesor A. Dońda
– Elektrybałt Trurla
– Bajka o Królu Murdasie
– Podróż trzynasta
Natomiast z wyboru Tomasza Lema zachowałbym więcej, bo też bardziej mi przypadł do gustu:
– Sto trzydzieści siedem sekund
– Altruizyna
– Ananke
– Wyprawa szósta (Zbójca Gębon)
– Bajka o trzech maszynach opowiadających
– Podróż jedenasta
Od siebie bym dodał kilka tekstów, które niepojętym dla mnie sposobem nie znalazły się w żadnym z wyborów:
– Rozprawa
– Inwazja z Aldebarana
– Ze wspomnień Ijona Tichego: I (Skrzynie profesora Corcorana)
Gdyby – po dyskusji – uwzględnić eseje z „Doskonałej próżni” i „Wielkości urojonej”, dodać by należało:
– Cezar Kouska: De impossibilitate vitae (obecny u Tomasza Lema)
– Nowa kosmogonia
W takim poręcznym tomie złożonym z 13 względnie 15 tekstów zmieściłby się destylat z Lema, zawierający na pewno jego najlepsze kawałki. Oczywista wiele by zostało za burtą, ale Lema należy czytać w całości, do czego taki skład byłby stuprocentową zachętą. Jerzy Jarzębski mógłby napisać do niego posłowie.