„Im bardziej wgłębiamy się w teorię względności, tym mniej obca się ona wydaje. Natomiast im bardziej zgłębiamy mechanikę kwantową, tym bardziej wydaje się nam obca”, podsumowują fizycy amerykańscy Bruce Rosenblum i Fred Kuttner sytuację w dziedzinie interpretacji teorii kwantowej. To, co z tej teorii wynika, tak radykalnie kłóci się z naszym poczuciem zdrowego rozsądku, jakbyśmy wkroczyli na obszar zdarzeń fantastycznych, gdzie wszystko jest możliwe. Cząstki mogą być w dwóch miejscach naraz i wykazywać „upiorne działanie na odległość”, mówiąc słowami Einsteina, a obecność obserwatora wpływa na wynik eksperymentu. W ostatnim czasie coraz większe zbiory cząstek i całe molekuły udaje się wprowadzać w stany kwantowe.
Książka Rosenbluma i Kuttnera próbuje się zastanawiać, do czego to doprowadzi. Nowa teoria kwantowa, która uogólni starą , nie ukaże świata jako sensownego, bo będzie jeszcze dziwniejsza, przestrzegają autorzy. Skoro cząstki zachowują się podczas pomiaru tak, jakby tworzyły wstecznie własną historię, a rolę obserwatora może pełnić sam układ pomiarowy albo wręcz dowolne otoczenie, to nic nas już nie zdziwi. Nestor fizyków 90-letni John Wheeler uważa nawet, że obserwatorem może być „kawałek miki”, do tego stopnia, iż „spoglądając” wstecz mógł doprowadzić do powstania Wszechświata. Z pewnością nie jest to logika, którą posługujemy się na co dzień.
Książka jest konkretna i w miarę jasna do momentu, w którym autorzy do kwantów dołączają zagadnienie świadomości. Od tego miejsca wywód traci swe walory i zamienia się w listę pomysłów, teorii i badań, w dużej mierze z kosmologii, gdzie świadomość (czyja?) miałaby grać pewną rolę. Może najbliższa prawdy jest opinia matematyka Rogera Penrose’a: świadomość jest nieobliczalna (np. przez komputer), a zatem wykracza poza to, co może objaśnić dzisiejsza nauka.