Jerzy Pilch:  60 felietonów najjadowitszych

Pogromca marności

W dobie pośpiechu i bylejakości pewne rzeczy znane z przeszłości tracą wyrazistość. Tak stało się z felietonem, którym nazywa się dziś krótki tekst publicystyczny, głównym wyróżnikiem jest tu rozmiar i jeszcze czasami to, że autor dużo pisze o sobie. Jerzy Pilch reprezentował starą szkołę felietonu literackiego, najwybitniejszym przedstawicielem tego kierunku pozostał w moim mniemaniu Hamilton. Ta szkoła wymagała miejsca w piśmie, a od autora erudycji, rodzaju szaleństwa w traktowaniu tematu, władzy nad piórem, czasem powściągliwości w ironizowaniu. Czyli czynników, których dziś, w naszej oskubanej z wykwintności epoce wyraźnie brakuje.


Szymon Hołownia:  Boskie zwierzęta

Syndrom Gombrowicza

Właściwie nie wiadomo, czym jest książka Szymona Hołowni „Boskie zwierzęta”: esejem kulturowym, rozbudowanym felietonem, przeglądem lektur autora, gloryfikacją świata zwierzęcego czy agitką przeciwko zgubnemu nawykowi jedzenia mięsa. Pewnie wszystkim po trochu. Hołownia uważa, że wyszedł mu „płomienny (chyba) manifest chrześcijanina, który ma dość maszyny idącej dziś przez Ziemię i robiącej z niej piekło dla najsłabszych (…) dość robienia z Boga służącego ludzkich apetytów”. Nadto uznaje zwierzęta za święte, widzi je w raju zanim my się tam dostaniemy, jest pewien, że mają dusze i swoje życie umysłowe, a także zaleca, aby człowiek wziął świat zwierzęcy pod kuratelę zamiast go maltretować, jak to czyni dotąd.


Jan Józef Szczepański:  Dziennik tom VI, 1990 – 2001

Starość nie radość

Szósty i ostatni tom „Dziennika” Jana Józefa Szczepańskiego to zapis odchodzenia autora „Polskiej jesieni”. Rezygnuje z funkcji, zaszczytów, komisji, koncentruje się na życiu rodzinnym. Jak zawsze jeden i drugi dom (kasiński i krakowski) pełne są gości, jednych lubi, innych znosi z łagodną rezygnacją. Nade wszystko jednak doskwiera mu imperatyw pisania, każdy dzień zawiera w podsumowaniu jakby rachunek sumienia. Gdy nic nie udało się napisać, następują utyskiwania na własną niemoc, a także wątpliwości, czy zasługuje się jeszcze na miano pisarza. O dziwo, nie zaliczają się tu drobne prace publicystyczne – tylko proza, tylko beletrystyka.


Michael Collins:  Niosąc płomień. Podróże astronauty

Samotność astronauty

Michael Collins był pilotem modułu dowodzenia Columbia podczas wiekopomnego lotu Apollo 11, kiedy dwóch ludzi po raz pierwszy w dziejach zstąpiło na skorupę Księżyca. Czytelnik spoglądając na obszerne tomiszcze jego wspomnień, wydanych po raz pierwszy w roku 1974, ma wątpliwości: cóż ciekawego mógł napisać pilot, który krążył bezczynnie wokół Księżyca, podczas gdy jego koledzy hasali po Srebrnym Globie?


Maciej Parowski:  Wasz cyrk, moje małpy. Chronologiczny alfabet moich autorów

Cyrk Parowskiego

Dwutomowa książka „Wasz cyrk, moje małpy” zmarłego w czerwcu Macieja Parowskiego miała być w zamyśle nawiązaniem do tak popularnych do niedawna „alfabetów”, pisanych u schyłku życia przez różnych luminarzy. Wymieniało się tam po nazwiskach osoby, z którymi za życia zetknął się autor, przedstawiało ich subiektywne biogramy itp. Pisało się to lekko, łatwo i przyjemnie, a czytelnicy mieli frajdę dzięki obowiązkowej przyprawie humoru i złośliwości.


Joanna Siedlecka:  Pan od poezji. O Zbigniewie Herbercie

Piekłowędrowanie Zbigniewa Herberta

Pierwsze wydanie „Pana od poezji” Joanny Siedleckiej ukazało się w roku 2002, krótko po śmierci Zbigniewa Herberta. Po 17 latach autorka dodała do książki sześć nowych rozdziałów, niezbędnych dla zrozumienia fenomenu pana Cogito: o prześladowaniu przez bezpiekę, o wymarzonym mieszkaniu przy ul. Promenada w Warszawie, które okazało się nafaszerowane podsłuchami, o reperkusjach słynnego wywiadu do „Hańby domowej” Trznadla, a także o pierwszej wielkiej miłości poety w Sopocie.