Porady imntymne



Tytuł
Poczta literacka, czyli jak zostać (lub nie zostać) pisarzem
 
Autor
Wisława Szymborska


Wydawca
Wydawnictwo Literackie 2012

Cena wydawnictwa
34,90
Porady imntymne
 

Jak to się wszystko zmienia na tym świecie. Pamiętam, jakby to było wczoraj, epokę literatury, literatów, zaczytywania się w książkach, polowania na co lepsze czy głośniejsze tytuły – dziś fiu, przeminęło z wiatrem. Wstęp do grona literatów dawało dzieło, najlepiej wierszowane, które powali na kolana środowisko literackie i objawi nowy wielki talent. Tylu młodych, a i niemłodych ludzi kombinowało w ten sposób, że redakcje pism literackich były zasypywane propozycjami dzieł literackich, a specjalne komisje redakcyjne zajmowały się ich lekturą, oceną i odpowiadaniem autorom.

W redakcji świętej pamięci „Życia Literackiego” w skład takiej komisji, której członkowie działali indywidualnie, wchodzili Włodzimierz Maciąg i Wisława Szymborska, drukując co tydzień wyciąg porad, komentarzy, wrażeń powstałych po tej znojnej lekturze. Na ich wynurzenia rzucali się autorzy: ci, którzy coś wysłali, ci co mieli taki zamiar i ci, którym dopiero kiełkował on w głowie. Wyciąg z tej poczty literackiej, zatytułowany prostolinijnie „Poczta literacka”, autorstwa laureatki Nobla, dostał się teraz w ręce czytelników.

Wisława Szymborska jest oceniaczką cierpliwą. Kibicuje tym ułomnym przeważnie próbom, pochyla się nad nimi nie szczędząc czasu, trudu, wzroku, starań. Odnosi się do tego śmiecia (nazwijmy rzecz po imieniu) ciepło i życzliwie, jakby ze zrozumieniem dla dziecięcej choroby literackości, która przemija jak grypa i dopiero ci naprawdę ciężko zainfekowani zostają na placu boju (czasem dostają Nobla). Jest fanatyczką poglądu, że do pisania trzeba mieć talent, co nie jest dziś i nie było wtedy opinią bezdyskusyjną. Czasem bywa to rozmowa o nadesłanych tekstach, a czasem o załączonym liście. Szymborska bada treść jednych i drugich z wyrozumiałością, bo rozumie stan duszy, który pcha do ekspresji, nawet w formie ułomnej. W poprzedzającej „Pocztę” rozmowie z Teresą Walas, autorką wyboru zresztą, wypowiada zastanawiające zdanie: „Sama zaczynałam od kiepskich wierszyków i kiepskich opowiadań”.

Co mianowicie radziła Szymborska (i radzi; porady te mają moc ponadczasową) młodym adeptom? Patrzeć wnikliwie, dostrzegać rzeczy, których nie widzą inni. Dbać o oryginalność, nasz utwór ma być tym jedynym, którego brak do kompletu we Wszechświecie pomimo zwałów zapisanego przez wieki papieru. Czytać – bo nie warto marnotrawić cennego czasu na coś, z czym lepiej sprawili się inni. Ale i jej momentami nie starcza cierpliwości ni dobroci i wtedy miażdży walcem ironii te chrome pierwociny oraz ich wytwórców. „Tęsknię za życiem, choć żyć nie umiem(ę). Tęsknię za piwem, choć pić nie umiem(ę)”, wyznaje świadom swych ograniczeń autor. „Warianty proponowane w nawiasach wydają nam się słabsze”, kwituje Szymborska.

Kiedy trzeba, nie ukrywa przed respondentami niekorzystnego stanu rzeczy. „Wiersz pod tytułem Ze strzytu Babiej Góry nie będzie miał w żadnej redakcji strzęścia”, powiada bez ogródek. „To prawda, że Eluard nie umiał po polsku, czy jednak przekładając jego wiersze trzeba to aż tak mocno podkreślać?” Innym razem, wykładając kawę na ławę, parodiuje nieszczęsnego autora: „Drogi Anzelmie z Wrocławia pięknego / Nie zamieścimy poematu Twego / Który pomimo sensu szlachetnego / Ma w sobie jednak coś monotonnego.” Niekiedy praca na poczcie literackiej skłania ją do ujawnienia własnych preferencji: „Pyta pan, do czego potrzebny jest Kochanowski współczesnemu poecie. Do czytania”, oświadcza. Albo: „Zapytuje Pan, jakie jest nasze zdanie o Homerze. Dotychczas jak najlepsze. A co, stało się coś?” I tak dalej. W samej końcówce robi sobie nawet żarty z Szekspira, Tacyta, Montaigne’a i Safony, jakby dla udowodnienia, że każdemu można zarzucić worek węgla na plecy.

Oczywiście puentę do tak rozumianej i uprawianej poczty literackiej dopisało życie. Liczba piszących wskutek serwowanych porcji zniechęcenia wcale się nie zmniejszyła, spadła natomiast, jak to widać za oknem, liczba czytelników. Prawdziwym celem działalności pocztowej Wisławy Szymborskiej było bowiem nie wspieranie ni lansowanie młodych autorów, lecz przerabianie kiepskich, nie rokujących nadziei pismaków na uważnych, wytrwałych i wnikliwych czytelników. Lecz gdzież ci czytelnicy? Nie bawiąc się w żadne ceregiele powiązalibyśmy ich brak ze zniknięciem poczty literackiej w „Życiu Literackim” wraz z samym „Życiem Literackim”, a nawet życiem literackim.

Prześlij komentarz



Reklama

Senni zwyciezcy

Książka do kupienia w Stalker Books

planeta smierci cover

Książka do kupienia w Stalker Books

Człowiek idzie z dymem - Marek Oramus

Książka do kupienia w Stalker Books

COVER bogowie lema

Książka do kupienia w Stalker Books