Profesor ekonomii Dariusz Filar realizuje swą zapowiedź o poświęceniu się literaturze. Odszedł, jak się wydaje definitywnie, od fantastyki, którą uprawiał za młodu, i zajął się innymi odmianami beletrystyki. Pewnym zaskoczeniem może być fakt, iż jego nowa powieść „Drugie wejrzenie” jest romansem, osadzonym współcześnie, w polskich przeważnie realiach (bohaterowie sporo podróżują), z polskimi problemami w tle. To powieść z życia wyższych sfer, jak mówiono kiedyś, jej bohaterami są ludzie poważnie zarabiający w branży finansowej: on 8 tys. zł, ona 40 tys. Jemu po opłaceniu rat, alimentów na dzieci, ubezpieczenia na życie miesięcznie nie zostaje nic, dla niej nie jest problemem zakup z dnia na dzień posiadłości za prawie półtora miliona złotych.
Oboje rozmiłowani w kulturze, czytają książki, ale są też w stanie wybrać się na wystawę malarstwa w Londynie. Obywatele świata – wszędzie byli, a jeśli ciekawi ich jakiś kraj lub region (w powieści Chorwacja), to po prostu tam jadą. Powieść ma za temat związek, w którym nastąpiła zamiana ról: kobieta przejmuje funkcje męskie, decyzyjne, to ona ustala strategię; mężczyzna jej na to pozwala i cofa się w cień. Co o tym decyduje, skoro już nie płeć? Status ekonomiczny? Wiek i energia właściwa młodszym? A może zawodowy nawyk kobiety do podejmowania błyskawicznych decyzji podczas operacji finansowych?
Romans, jaki napisał Filar, wziął się zapewne stąd, że sam autor jest równolatkiem bohatera, a w konstruowaniu powieści przydały się pewnie i inne doświadczenia. Najpierw wszystko wydaje się proste: wzajemna fascynacja 60-latka i o połowę młodszej atrakcyjnej kobiety, ale kiedy pierwsze zauroczenie mija, pojawia się kwestia, jak urządzić dalsze życie razem. Tu zaczynają się schody, praw biologii oszukać się nie da, mężczyzna gra na przeczekanie, kobieta zaś stara się narzucić mu swoją wizję rodziny. Będzie dziecko, którym zajmie się ojciec, bo ona musi robić karierę i zarabiać. Gdy ta wizja nie rokuje szans na spełnienie, związek z powieści rozpada się w sposób cokolwiek nagły. Nie kochasz mnie, tylko scenariusz, jaki sobie wymyśliłaś ze mną w roli głównej, powiada bohater. I po takim dictum pozostaje jeno zamknąć drzwi z drugiej strony, choć to szczera prawda.
Filar napisał prostą, ujmującą historię z życia, nie silącą się na żadne literackie wodotryski ni sensacje, opowiedzianą spokojnym, kulturalnym językiem. Wiele w niej prawdy o ludziach i czasach dzisiejszych. Jako człowiek w wieku zbliżonym do bohatera byłem pod wrażeniem wnikliwości potraktowania jego dusznych problemów dotyczących różnych kwestii, nie tylko samego związku z młodą finansistką. Ów związek staje się jakby katalizatorem pewnych przemian wewnętrznych, dojrzewania do wieku, w którym bohater się znalazł – zawsze jesteśmy spóźnieni pod tym względem. A jak wygląda bilans? Fajnie było być razem, dłużej się nie dało, teraz trzeba za te rozkoszne dni zapłacić tęsknotą, cierpieniem, rozpamiętywaniem. Ale z ekonomicznej strony patrząc saldo jest dodatnie: będzie przynajmniej co wspominać.