„Myślą przewodnią „Obliczania Wszechświata” jest potrzeba i zadziwiający sukces matematycznego myślenia w astronomii i kosmologii”, powiada Ian Stewart, światowej sławy matematyk, emerytowany profesor uniwersytetu w Warwick, autor mnóstwa książek o matematyce. Tym razem czytamy o matematycznym podłożu odkryć na niebie, od początku zastosowania metod naukowych przez Keplera i Newtona aż do ciemnej materii i wielkoskalowej struktury Wszechświata.
Niby czytamy o tym, co znamy z innych lektur – o powstaniu Układu Słonecznego, odkryciu Urana, Neptuna i Plutona, o regule Titiusa-Bodego ujmującej w prostą formułę odległości planet od Słońca, o ruchach gwiazd i galaktyk – ale położenie akcentu na matematykę zmienia odbiór. Stewart zna się na rzeczy i wyciąga na pierwszy plan takie elementy, nad którymi inni autorzy przechodzą do porządku dziennego. Książka jest ciekawa, wykład zajmujący, język potoczysty – znać fachowca najwyższej próby.
Najciekawsze wydało mi się przedstawienie symulacji komputerowych i ogromu obliczeń, jaki trzeba wykonać, chcąc dojść np. przebiegu zderzenia Ziemi z ciałem wielkości Marsa, w wyniku czego powstał Księżyc. Bez komputerów wielkiej mocy ani rusz, ale aby je zaprogramować trzeba matematyki. Wspaniałe są uwagi o tym, że ciemnej materii może w ogóle nie być, a obraz Wszechświata jako piany, gdzie ściany złożone z galaktyk i pyłu otaczają gigantyczne bąble pustki, daje do myślenia. Wszechświat nie jest tym, za co go bierzemy, przekonuje Stewart; to już nie mechanizm zegarowy, jak chciał Newton, raczej pokaz fajerwerków.
Oprócz dostarczenia pokaźnej porcji faktów naukowych książka wspaniale poszerza wyobraźnię może nie profesjonalisty, ale kibica astronomii na pewno. Zdaniem Stewarta równania matematyczne są mądrzejsze i wiedzą więcej od tych, którzy je układają i rozwiązują, jak świadczy przypadek Einsteina i równań ogólnej teorii względności. Co uderzające, jest Stewart kolejnym autorem zapowiadającym bliską rewolucję w naukach ścisłych. Równania już o niej wiedzą.