Stefan Kisielewski o własnych felietonach

Bo muszę Wam przypomnieć (a niektórym po prostu zakomunikować), że pisuję na tym miejscu felietony prawie już 27 lat – kawał czasu. Napisało się tych miniatur przeszło tysiąc! Nie mówię, aby się chwalić, lecz aby przypomnieć zapominalskim, że robiłem co mogłem, eksploatowałem się, nie oszczędzając zgoła, stąd może pewne wytłumaczenie dla dzisiejszej choroby wieku co najmniej dojrzałego; tematycznej chudości.

Owe tysiąc felietonów na przestrzeni wielu lat rozpięte, dzieliło się na poszczególne cykle, różniące się od siebie po trochu, a nawet w rezultacie bardzo, zarówno stylem, jak i tematyką; zarówno stopniem ostrości czy gwałtowności, jak i mniejszą lub większą ważkością wątków. Kolejno były to serie sygnowane różnymi nadtytułami, a mianowicie „Pod włos” (1945 – 1949), „Łopatą do głowy” (1949 – 1953), „Gwoździe w mózgu” (1956 – 1962), „Głową w ścianę” (1962 – 1968) i wreszcie aktualne „Bez dogmatu”, pojawiające się od marca 1971 roku.

Wszystko to przeminęło z wiatrem… „Tygodnik” się zmienił, czytelnicy też, jedyne, co po trochu ocalało, to wybór felietonów napisanych do roku 1953, wydany w grudniu 1956 przez „Pax” (…) pod tytułem „Rzeczy małe”. Więcej żadnych felietonów nikt mi już wydrukować w książce nie chciał i na pewno nie zechce, słusznie uważając, że zadaniem niżej podpisanego jest mozolne i wieloletnie piętrzenie piramid z lotnego piasku po to, by je następnie wiatr rozdmuchiwał doszczętnie. Ktoś to przecież robić musi, zwłaszcza gdy mu za to płacą…

Do owego paxowskiego zbioru nie weszły zresztą felietony najwcześniejsze, z okresu „pod włos” lat 1945 – 1947, owe najjadowitsze, jakie mi się udały. Chorując teraz, po powrocie z zajętego i zachwyconego sobą Paryża, na jesienną polską chudość tematyczną, zacząłem, poszukując ratunku, grzebać się w starych wycinkach. (…) Odczytałem i zdumiałem się – nad własną krótką pamięcią. Boć przecież w tych felietonach wszystko już zostało powiedziane i to stosunkowo najprościej, najdobitniej. Dialog dziada z obrazem zaczął się już wtedy, przed dwudziestoma siedmioma laty, i potem trwał, rozpięty na przęsłach wydarzeń i dziesięcioleci. Powtórzyłem jeszcze wszystko tysiąc razy i to na różne sposoby: wprost i wspak, jasno i zawile, ostrożnie i nachalnie, zrozumiale i mętnie, dosłownie i aluzyjnie, szczerze i krętacko, pozytywnie i negatywnie. (…) I co? I nic!

                                              z felietonu „Chudość tematyczna”, 1971

 

Oduczyłem się na Zachodzie pisać o niczym, trzeba się będzie przyuczać  na nowo. Zwłaszcza w święta, gdy ludzie mają więcej czasu („Zdrowych bezmięsnych świąt życzy Partia i Rząd”).

A więc do rzeczy (raczej od rzeczy – wszelkiej). Na przestrzeni prawie 38 lat napisałem był w „Tygodniku” wiele felietonów świątecznych. Między innymi o Bożym Narodzeniu były następujące: Wigilia fantastyczna, Moja szopka narodowa, Święta na ponuro, Przez wigilijny teleskop, Wilia nieprzemijająca, Wigilia pesymistyczna, Wigilia polityczna, Przemiany świąteczne, Boże Narodzenie na rozdrożu, Polska chata skąpa, czyli wigilia chuda, Dziwne święta, Wigilia zmęczonego zarozumialca, Świąteczny bigos ideologiczny, Pod państwową choinką, Boże Narodzenie w Europie, Ramotki świąteczne, Wigilijne skarby, Wigilijna myśli pogoń, Bigosik przedświąteczny, Sałatka świąteczna, Wigilia nieustająca, Moje grymasy świąteczne itd.

Niezła kolekcja, co? Istna historia Polski Ludowej (kiedyś, gdy Borejsza w katastrofie samochodowej stracił chwilowo pamięć, mówiono, że trzeba mu szybko powierzyć napisanie historii Polski). Wraz z felietonami wielkanocnymi byłaby z tego gruba księga. Chciał mi ją wydać Andrzej Micewski (…) w roku 1973. Od tego czasu nikt oficjalnie takiego zbiorczego wydania mi nie proponuje – tylko za granicą. I potem znów ktoś powie, że wynosimy polską literaturę na teren Drugiego Obszaru Płatniczego, niczym jaki Mickiewicz czy Słowacki. Broń nas Boże!

                                                  z felietonu „Bezopiumowe Święta”, 1983

Prześlij komentarz



Reklama

Senni zwyciezcy

Książka do kupienia w Stalker Books

planeta smierci cover

Książka do kupienia w Stalker Books

Człowiek idzie z dymem - Marek Oramus

Książka do kupienia w Stalker Books

COVER bogowie lema

Książka do kupienia w Stalker Books