Sześć razy zabity



Tytuł
Mickey7
 
Autor
Edward Ashton

Tłumaczenie
Paweł Dembowski

Wydawca
Zysk i S-ka 2024

Cena wydawnictwa
59,90 zł
Sześć razy zabity
 

Traktat Lema „Dialogi” zaczyna się rozważaniem, jak skopiować człowieka. W tym celu należy rozpylić go na atomy, po czym skrupulatnie złożyć na nowo zgodnie z planem, jaki się uprzednio przygotowało. Czy otrzymany w ten sposób osobnik będzie ten sam, czy tylko taki sam?

W powieści Edwarda Ashtona „Mickey7”  o wyprawie kolonizacyjnej na planetę Niflheim główny bohater jest tzw. wymienialnym, co oznacza, że przydziela mu się najbardziej zabójcze zadania, gdyż nawet jeśli zemrze, można go migiem odtworzyć mając po temu możliwości techniczne. Ashton jakby czytał Lema: Mickey zostaje sześć razy powołany na nowo do życia, ale nie jest już tym samym osobnikiem, od którego zaczął się proceder. Został przedtem sześć razy zamordowany, zrekonstruowany, po czym załadowany pamięcią, tak że jego siódma wersja doskonale pamięta sześciostopniową gehennę i nie ma się co dziwić, że w podejściu do życia wykazuje stosowną dawkę cynizmu. O żadnej ciągłości trwania nie ma tutaj mowy.

Science fiction w przytłaczającej większości jest literaturą traktującą różne kwestie pobieżnie, na zasadzie „jakoś to będzie”. Okazuje się, że najciekawsze pola problemowe rozciągają się tam, gdzie kosmolot fantastyki przelatuje szybko i wysoko, niczego nie zauważywszy. Szczęśliwie debiutancki utwór Ashtona omija tę pułapkę, wręcz mówić można o kwestionowaniu przynajmniej dwóch naczelnych dogmatów SF. Pierwszy, jako się rzekło, dotyczy przenoszenia osób na wielkie odległości, czyli tzw. teleportacji; podczas tego niszczącego zabiegu u większości autorów nie dzieje się im żadna krzywda. Drugim nowatorsko potraktowanym poglądem jest ten, że kosmos to przeznaczenie ludzkości i w stosownym czasie ród ludzki wyroi się ku innym układom gwiezdnym. U Ashtona wyprawy kolonizacyjne nie są tryumfalnym wjazdem na obcą planetę i czynieniem jej sobie poddaną, a ciężką przeprawą w znoju i niedostatku, na czele z niedojadaniem albo jedzeniem byle czego. W „Mickeyu7” bohater chodzi wiecznie głodny, a jeszcze zły dowódca obcina mu racje, karząc za niesubordynację. Nie każda też wyprawa z kolonistami kończy się pomyślnie, niektóre wymierają z głodu, jak słynni wikingowie próbujący zasiedlić Grenlandię – po prostu wysiłek pokonania parseków próżni jest tak wielki, że na porządne wyżywienie czy wyekwipowanie nie wystarcza finansów ani napędu. Nigdzie równie dokładnie nie spełnia się porzekadło „Chłodno, głodno i do domu daleko”.

Skoro Mickeya da się względnie łatwo i tanio wskrzesić, przeto nie opłaca się go np. ratować w sytuacjach niebezpiecznych. Jest więc gorszym rodzajem astronauty, ale to od niego wyjdzie pomysł na uratowanie wyprawy. Będąc bowiem wśród prawie 200-osobowej załogi pariasem, działa blisko niebezpieczeństwa, widzi i zapamiętuje więcej, a na Niflheim egzystuje w ukryciu zaawansowana cywilizacja rozumna. Też została przedstawiona nieortodoksyjnie: nie anektuje ani nie niszczy swej planety, utrzymując ją w stanie naturalnym, ale swoje prace prowadzi. Odkrycie zarówno jej, jak i jej możliwości jest szokiem dla dowództwa wyprawy; decyzje, jak to u ludzi, prowadzą prosto do wyniszczającej wojny i grożą likwidacją mało licznej kolonii. Tak to głupie, krótkowzroczne kierowanie skomplikowanym przedsięwzięciem ma wielkie szanse, żeby położyć mu kres.

Powieść napisana została w pierwszej osobie, bezpośrednim językiem stylizowanym na wyznania człowieka, który wie wszystko i przeżył wszystko, boć sześć zapamiętanych własnych śmierci to nie w kij dmuchał. Jest to debiutancka książka Ashtona, co widać także po tym, że naładował do niej ile tylko mógł. Ale udało mu się stworzyć utwór odstający w górę od sieczki fantastyczno-naukowej, jaką zwykle kontentują się mniej ambitni autorzy. Zwłaszcza po odarciu wypraw kolonizacyjnych z ich obowiązkowej „misyjności”, z działania w imieniu i dla dobra ludzkości i tym podobnych dyrdymałów robi się czytelnikowi gorzej, ale przecież i lepiej, skoro dzięki pracy Ashtona wszystko zostało ustawione na swoim miejscu i przyjęło właściwe proporcje.



Reklama

Senni zwyciezcy

Książka do kupienia w Stalker Books

planeta smierci cover

Książka do kupienia w Stalker Books

Człowiek idzie z dymem - Marek Oramus

Książka do kupienia w Stalker Books

COVER bogowie lema

Książka do kupienia w Stalker Books