Szlachetne bombardowanie



Tytuł
Była raz wojna. Bomby poszły
 
Autor
John Steinbeck

Tłumaczenie
Bronisław Zieliński, Janusz Ochab

Wydawca
Prószyński i S-ka 2018

Cena wydawnictwa
44 zł
Szlachetne bombardowanie
 

Wielki pisarz zatrudniony w machinie propagandy wojennej. Wasilij Grossman pokazywał wstrząsające migawki z frontu i terenów, przez które dopiero co przeszła wojna. John Steinbeck, też mający za sobą epizod korespondenta wojennego, w złożonej z dwóch części książce „Była raz wojna. Bomby poszły”, koncentruje się najpierw na życiu żołnierzy, na przygotowaniach do operacji wojskowych, oczekiwaniu na godzinę próby, kiedy można postradać życie. Jak żołnierze, którzy jeszcze nie powąchali prochu na polu bitwy, znoszą to doświadczenie? Jego domena to psychologia: zagląda żołnierzom do głów, do bagaży, do kieszeni. Z obserwacji tego, jak się rozlokowali na statku, co mówią i jak się zachowują, wysnuwa prawdę o dramacie wojny. O tym, że dramat ten rozgrywa się na długo przed polem bitwy, bo najtrudniejsze są męki oczekiwania.

Nie znajdziemy tu wiele opisów bezpośrednich walk. Za to mamy obrazki obdartych, odstających wyglądem od reszty wojska ludzi z oddziału specjalnego, milkliwych i przerażająco skutecznych, zdobycia fortelem stacji radarowej Niemców na wyspie Ventotene, kolekcjonerstwa wśród żołnierzy, którym wszystko wydaje się amuletem, a nawet pochwycenia na gorącym uczynku kombinatorów wyjętych jakby żywcem z „Paragrafu 22” Hellera. Jest o ewakuacji żony pewnego admirała z wysepki opodal Neapolu i spotkaniu na wyspie Capri ze starą Angielką, dla której największym pragnieniem jest znowu napić się herbaty. To także jest oblicze wojny, która jest „przejawem klęski człowieka jako istoty myślącej”.

Z kolei „Bomby poszły” zdezawuował jako literaturę sam Hemingway. Był zwolennikiem opiewania heroizmu jednostki, podczas gdy Steinbeck bohaterami swojego utworu uczynił załogę bombowca. Ale też jego książka powstała w celach werbunkowych, aby młodzi Amerykanie wstępowali do Sił Powietrznych USA. Wielokrotnie podkreśla, że na pokładzie wszyscy są jednakowo ważni, że dopiero zgrany zespół potrafi poprowadzić nad cel Latającą Fortecę B-17E. Spuszczanie bomb zostało tu potraktowane jako misja, z wyraźnym idealizowaniem tej morderczej dla ludzi, urządzeń i budynków czynności. Taka jednak była potrzeba chwili, wszystkie siły rzucono w imię zwycięstwa i odpowiednie motywacje miały w tym swój udział.

Z tekstu widać, że Steinbeck na potrzeby tej książki odbył przeszkolenie nie gorsze niż jego bohaterowie. Opis bombowca, poszczególne etapy szkolenia chłopców z Iowa czy Karoliny na pilotów, bombardierów, strzelców i mechaników pokładowych, nawigatorów i radiooperatorów zostały przedstawione ze szczegółami i sugestywnie. „Bomby poszły” miały  wytworzyć u kandydatów przekonanie, że uczestniczą w dziele wielkim i szlachetnym, że sukces każdej misji zależy nie tylko od opanowania sprzętu, ale i od zgrania załogi. Jest to też pisane dla rodziców, którzy wiedzą, że śmiertelność załóg bombowców jest wysoka, a jednak muszą poświęcić swych synów z myślą, że być może nie zobaczą ich żywych.

Co w tych korespondencjach jest przekłamane? We wstępie pisanym 15 lat po wojnie Steinbeck wskazuje na istnienie cenzury wojskowej, która nie pozwalała podawać zbyt wiele szczegółów. Wkurzony na cenzorów posłał im pewnego razu relację Herodota z bitwy pod Salaminą 480 r. p.n.e. Działając rutynowo cenzorzy marynarki nie poznali się na żarcie i wykreślili z niej wszystkie nazwy miejscowości i w końcu „utrącili całą historię”. Wiele rzeczy pomijano w imię Wysiłku Wojennego: nie istnieli w armii amerykańskiej tchórze, defetyści i dekownicy, alkoholicy, oficerowie usuwający z linii bardziej popularnych podwładnych, tajemnicą były romanse między oficerami a kobietami ze służb pomocniczych, zwolnienia lekarskie za głupotę, brutalność czy zboczenia seksualne (sic!). Nie istniało oficjalnie okradanie jeńców, a nawet własnych przełożonych: na pewnym statku zginęła cała broń krótka kadry oficerskiej. Życie erotyczne żołnierzy stanowiło tabu pomimo zamówienia przez intendenturę paru milionów gumowych środków antykoncepcyjnych.

Wysiłek Wojenny usprawiedliwiał wszystkie te absurdy w imię zwycięstwa nad wrogiem. „Oto są tutaj, owe zabytki z przeszłości, bajki, smutna i żartobliwa kronika drobnej części tej wojny, którą widziałem i w którą nie mogę uwierzyć, tak nierealnej w swej wybujałej malowniczości”.

Prześlij komentarz



Reklama

Senni zwyciezcy

Książka do kupienia w Stalker Books

planeta smierci cover

Książka do kupienia w Stalker Books

Człowiek idzie z dymem - Marek Oramus

Książka do kupienia w Stalker Books

COVER bogowie lema

Książka do kupienia w Stalker Books