Trudno mi sobie przypomnieć, gdzie się poznaliśmy; znałem go właściwie od zawsze. Był zawodowym astronomem, który miał na temat kosmosu szeroką wiedzę i chętnie się nią dzielił na konwentach. Zarazem jednak pozostawał otwarty na fantastykę, na różne spekulacje o podłożu naukowym. Nie mogło być inaczej, skoro od studenckich czasów czytywał i pisywał fantastykę naukową, w przeciwieństwie do innych naukowców nie widząc w tym żadnego zagrożenia dla swej pozycji. Do środowiska naukowego i nauki miał zdrowy dystans, widząc tam różne śmiesznostki typu socjologicznego i metodycznego. Jego ulubioną lekturą był „Wstęp do imagineskopii” Śledzia Otrembusa Podgrobelskiego, gdzie językiem naukowym, z pełnym aparatem i przypisami opisano fikcyjną dziedzinę nauki odkrytą przez niejakiego Hytza.
Będąc w „Fantastyce” publikowałem jego artykuły popularnonaukowe. Pamiętam, jakim odkryciem było dla mnie, że Pluton nie jest samotnym ciałem, tylko ma satelitę Charona – i dostarczone przez Zbyszka pierwsze rozmazane zdjęcia owych ciał z krańca Układu Słonecznego. Albo jego tekst zastanawiający się nad prawidłowościami odległościowymi w Układzie Słonecznym i regułą Titiusa-Bodego. Jego książka o księżycach w Układzie Słonecznym była dla mnie najczęściej używanym podręcznikiem, dopóki się nie zdezaktualizowała. „Przygotuj nowe wydanie”, radziłem roztropnie. „Chętnie bym przygotował, ale w Polsce nikomu oprócz autora nie zależy na takiej książce”, odpowiadał. O ile wiem, pomysł nie został zrealizowany do dziś. Łatwiej ściągnąć książkę z Zachodu i przetłumaczyć niż forować rodzimych autorów. A potem skarżymy się, że jesteśmy zaściankiem naukowym świata.
Pomimo tych trudności dorobek popularyzatorski Zbyszka jest imponujący: 8 książek własnego autorstwa i w koprodukcji, 150 artykułów, tłumaczenia. Na gruncie fantastyki znany jest głównie z wydanego wspólnie z Romanem Danakiem zbioru „Jana Ciągwy władza nad materią”, który w swoim czasie był odkryciem – że można fantastykę pisać z takim humorem i ironią. Że podejście naukowe to nie tylko sieriozne epatowanie parsekami i antymaterią, ale i umiejętność dostrzegania przeróżnych paradoksów. Że te paradoksy nieraz bardziej nadają się na tworzywo literackie niż parseki i antymateria.
Zmarł 13 czerwca, miał prawie 71 lat.