Kip Thorne to znany specjalista od czarnych dziur, recenzent pracy doktorskiej Hawkinga, obecnie na emeryturze. W 2006 roku zaangażował się przy filmie „Interstellar” jako konsultant naukowy. Pierwotnie reżyserem filmu miał być Spielberg, ale ostatecznie został nim Christopher Nolan.
Film, wyświetlany nie tak dawno w Polsce, ukazuje Ziemię zdewastowaną przez śniedź (choroba zbóż); aby ratować ludzkość rusza wyprawa kosmiczna przez tunel czasoprzestrzenny odkryty w pobliżu Saturna. Wyprawa ma zbadać pod kątem osadnictwa planety okrążające Gargantuę, odległą czarną dziurę.
Jako plan ratunkowy jest to jeden wielki absurd, ponieważ dysk czarnej dziury sieje twardym promieniowaniem, a planety latają jak szalone po wysoce niestabilnych orbitach, z czym wiąże się duża zmienność warunków na ich powierzchni. Wpływ grawitacyjny czarnej dziury powoduje olbrzymie pływy i tak czy owak planety te skończą w gardzieli Gargantui. Thorne’a wynajęto jednak nie po to, by rozwalał scenariusz, lecz by swą wiedzą pomógł uwarygodnić jego epizody. Jak to przebiegało i jakie dało efekty w filmie, słynny astrofizyk przedstawił w książce.
Wiedza Thorne’a istotnie się przydała, gdyż Gargantua gra w filmie główną rolę. Musiał nie tylko wyliczyć zachowanie okrążających ją ciał, ale przede wszystkim określić jej wygląd i wielkość na ekranie. Książka szczegółowo informuje o kwestiach naukowych pojawiających się w filmie: od tragedii na Ziemi przez naturę tuneli czasoprzestrzennych aż do upadku na czarną dziurę, gdzie bohatera ratują z opresji Obcy z hiperprzestrzeni. Aby zobrazować przeżycia astronauty i widok z wnętrza czarnej dziury, Thorne przywołuje najnowszą wiedzę teoretyczną.
Jak na SF przystało film często ucieka od nauki, więc Kip Thorne wydzielił w tekście części zgodne z fizyką (wiedza pewna i hipotezy) oraz czyste spekulacje. Ale dotyka tylu interesujących kwestii, tłumaczy je tak dobrze (książka jest bogato ilustrowana), że nawet kto nie widział filmu, ten doceni ją jako osiągnięcie popularyzatorskie.