Astrofizyk i astronom nadali swej książce wzięty z Conrada tytuł „Jądro ciemności”, by tym donośniej wyrazić przekonanie, że o pewnych aspektach Wszechświata nie wiemy zgoła nic. Od lat 30. XX wieku wiadomo było o ciemnej materii, aczkolwiek astronomowie odrzucali tę wiedzę jako sprzeczną z ówczesnymi poglądami na kosmologię. Pod sam koniec XX wieku doszła jeszcze ciemna energia; obydwa te składniki stanowią znakomitą większość materii wypełniającej Wszechświat. Materia „świecąca”, którą jako tako poznaliśmy, stanowi w nim ledwie parę procent.
Obaj autorzy pół książki poświęcili zatem na historię kosmologii, aby czytelnik mógł się zorientować, jak ciemna energia i materia przebijały się do świadomości uczonych. Nie było z tym łatwo: samotny geniusz Fritz Zwicky, który ustalił, że galaktyki i gromady galaktyk obracają się zbyt szybko jak na ilość materii, którą zawierają, został zlekceważony. Dziś znane są inne dowody występowania ciemnej materii: struktura Wszechświata nie utworzyłaby się bez jej wpływu, a w gromadzie Pocisk w gwiazdozbiorze Kil nie można wytłumaczyć ruchu zderzających się tam galaktyk odwołując się tylko do materii świecącej. Oczywiście nasza wiedza o ciemnych składnikach Wszechświata jest prawie zerowa; ciemna materia nie reaguje ze znanymi nam atomami i cząstkami, wywiera jedynie wpływ grawitacyjny. Ciemna energia rozpycha Wszechświat, ale jak, na jakiej zasadzie – nikt nie ma bladego pojęcia.
Książka Ostrikera i Mittona relacjonuje dochodzenie do tych tajemnic rzetelnie, krok po kroku. Jej wielkim walorem jest wyeksponowanie badaczy stawianych zwykle w drugim rzędzie: Zwicky’ego, Lemaitre’a, Gamowa, Jeansa, Very Rubin. Odrzucenie przełomowego odkrycia, bo nie pasowało do przekonań establishmentu astronomów, zostało ukazane jako jeden z najbardziej dramatycznych momentów w dziejach nauki.