Wyobraźmy sobie odkrycie: kto w stanie deprywacji sensorycznej (odcięcia od bodźców) wraca pamięcią do wyraźnie zapisanego w pamięci wspomnienia, a dodatkowo przyjmie pewne substancje wspomagające, po czym nie zwlekając obniży akcję swego serca poniżej progu umieralności, ten osiągnie efekt przerzutni w czasie. Konkretnie poddany takim katuszom znajdzie się migiem wewnątrz tego wspomnienia. Niezbędny jest jeszcze skomplikowany fotel pamięci – wszystko to razem działa jak wehikuł czasu. Fotel pamięci to nie zabawka, można go traktować jako potencjalnie niebezpieczny, a nawet jako broń o masowym zasięgu, gdyż rozszczepia główną strugę czasu na poboczne i umożliwia korektę rzeczywistości. Jest i zła wiadomość: każde z czasowych odgałęzień prowadzi do globalnego konfliktu z zagładą ludzkości w finale.
Powieść „Rekursja” Blake’a Croucha przypomina nieco „Mroczną materię”, poprzednią książkę tego autora wydaną w Polsce. Tam także dochodziło do rozszczepienia czasu, a groza polegała na ukazaniu rzeczywistości panującej w niektórych z tych odnóg. Tym razem sprawcy pragną z całej siły odwrócić skutki swego czynu – w tym celu wielokrotnie cofają się w przeszłość. Próbują tak, próbują inaczej – nic nie wychodzi. Stąd bierze się tytuł książki, „Rekursja” oznacza właśnie cofanie się, powrót po własnych śladach.
„Rekursja” nie jest może tak dobra jak „Mroczna materia”, korzysta z podobnie ogranego pomysłu, ale amatorzy fantastyki będą zadowoleni. Akcja prze do przodu, dużo się dzieje, bohaterowie giną, zmartwychwstają, na nowo podejmują zbożny trud ratowania ludzkości. Trochę bulwersuje, że tak łatwo chałupniczą metodą przesuwać się w czasie, a szatański fotel tak prosto odtworzyć i za każdym razem działa on bez zarzutu. Nauka stąd taka, że nie wystarczy coś wynaleźć i znaleźć dla tego godziwe zastosowanie, trzeba jeszcze umieć przewidzieć skutki uboczne, a także co z naszym wynalazkiem zrobią idioci. A nawet i po takim potrójnym zabezpieczeniu nie można spać spokojnie.