Jakie są najważniejsze obiekty w kosmosie? Planety, gwiazdy, a może galaktyki? Zdaniem Caleba Scharfa, dyrektora Centrum Astrobiologii Uniwersytetu Columbia, są to czarne dziury. Jego książka ujawnia ekscytującą wiedzę o tych straszliwych ciałach, „ciemnych gwiazdach”, których nie jest w stanie opuścić nawet światło.
Scharf zaczyna historycznie, od pastora Johna Mitchella, który w 1783 roku w Towarzystwie Królewskim ogłosił, że mogą istnieć masywne ciała, które zatrzymują całe światło i same pozostają niewidoczne. W 1967 roku fizyk John Wheeler nadał im nazwę: czarne dziury i tak pozostało. W trakcie badań astronomicznych okazało się, że każda galaktyka ma centralnie usytuowaną wielką czarną dziurę, która wciąż rośnie. Czarna dziura w środku naszej Galaktyki ma masę 4 milionów mas Słońca i należy w tym towarzystwie do mikrusów. W innych wielkich galaktykach czarne dziury mają masy rzędu miliardów mas Słońca.
Scharf jest tymi obiektami wyraźnie zafascynowany, sam prowadził nad nimi badania. Jego książka rekapituluje naszą wiedzę na ten temat, stosując momentami metody z literatury science fiction – naszą czarną dziurę autor opisuje w formie wjazdu statkiem kosmicznym w centralne rejony Galaktyki. Dopiero dzięki niedawnym obserwacjom z użyciem precyzyjnego sprzętu wiadomo, co się tam z grubsza dzieje. Z reguły masa czarnej dziury osiąga jedną tysięczną masy zgrubienia centralnej części danej galaktyki.
Dlaczego są to silniki grawitacji? Bo poruszają wielkimi masami materii, całymi rojami gwiazd, hamują rozrost galaktyk, wpływają na tworzenie się gwiazd, podejrzewa się je nawet o wpływ na życie w kosmosie. Uczeni podzielili galaktyki na czerwone i niebieskie, w zależności od przewagi starych lub młodych gwiazd. Pomiędzy nimi egzystują tzw. galaktyki „zielonej doliny”, takie jak nasza, a więc najbardziej sprzyjające życiu. „Znaleźliśmy dowody na to, że czarne dziury, wysyłające w przestrzeń kosmiczną największe ilości energii, kształtują otoczenie macierzystych układów na odległościach rzędu tysięcy lat świetlnych”, pisze Scharf. Być może bez potwora w środku Galaktyki, żywiącego się gwiazdami, życie na Ziemi nigdy by nie powstało.