W podstawówce moją ulubioną gazetą był „Świat Młodych”, zawierający różne ciekawostki dla takich młodocianych czytelników. Był tam poczet wielkich wynalazców, kiedyś wydrukowano fragment „Astronautów” Lema, a na przedostatniej stronie gościła regularnie historyjka obrazkowa (dziś komiks) o przygodach Tytusa, Romka i A’tomka. Wtedy to dzieło graficzne wydawało mi się kwintesencją dowcipu i dobrego smaku.
Od tamtego czasu jego twórca Henryk Jerzy Chmielewski stał się instytucją, rozbudowując komiksy z trójką bohaterów i wkraczając z nimi nawet w domenę historii. Chłopcy brali więc udział w Powstaniu Warszawskim, w wojnie 1920 roku, odsieczy wiedeńskiej i bitwie pod Grunwaldem, a także szli z pomocą walczącej o niepodległość Ameryce. Obecnie Chmielewski wysłał ich w czasy Bolesława Krzywoustego dla wspomożenia jego wojów zwalczających niemiecką inwazję pod koniec pierwszej dekady XII wieku.
Album zawierający ponad 40 plansz na kredzie jest wydawnictwem okazjonalnym dla uczczenia Wrocławia; z tego też powodu gród nad Odrą został w nich należycie wyeksponowany. Chmielewski zaczyna od legendy o narodzeniu Bolka Krzywoustego, mniej więcej w wersji jaką odśpiewała Ewa Demarczyk. Potem Bolko dorósł, a zły cesarz niemiecki Henryk V najechał na Dolny Śląsk. Kampania jednak się nie układa, grody polskie bronią się jak wściekłe, po polskiej stronie walczą oczywiście najdzielniejsi z dzielnych Tytus, Romek i A’tomek.
Planszom rysunkowym towarzyszą słowne objaśnienia rysownika, które potwierdzają, że Chmielewski to jednak lepszy grafik niż literat. Komiks wprawdzie przeznaczono dla starszych dzieci, więc w założeniu rysowany był grubą kreską, ale czemu ci Niemcy za każdym razem tacy odrażający? Nawet psy poznają się na ich nikczemności i gryzą ile wlezie. Czemu wojowie polscy wyglądają o wiele dostojniej i szlachetniej? Bo racja jest po ich stronie?
Czasem Chmielewski daje próbkę abstrakcyjnego humoru, jak wtedy gdy tłumaczy, że przywiązany do niemieckiej wieży oblężniczej Tytus jest bohaterem fikcyjnym, więc nie ucierpi bardzo od strzał i kamieni. Parę razy jednak dowcipy wydały mi się wysilone i niskiego lotu. Oczywiście z komiksu nikt się historii nie nauczy, lepszy jednak może taki przejaw polityki historycznej niż żaden. Ale za często komiksowi Chmielewskiego grozi ześlizgnięcie się w rzęch propagandowy, w którym tylko my mamy rację i w którym w słusznej sprawie pomaga nam wszystko co żyje.
Najbardziej dyskusyjnym zabiegiem jest sklamrowanie przegranej przez Henryka V kampanii woltą do XX wieku, czyli odebraniem Niemcom Ziem Zachodnich. Jest to przedstawione jako akt sprawiedliwości dziejowej, powrót Polski na prastare ziemie piastowskie (identyczną tezę głosiła propaganda PRL). Symbolizuje to uroczy w swej naiwności obrazek, jak do Państwowego Urzędu Repatriacyjnego we Wrocławiu zgłaszają się po zakończeniu II wojny zwolniony z obozu koncentracyjnego Romek i wysiedlony ze Lwowa przez Sowietów A’tomek. Przez wyrwę w murze widać ćwiczących prysiudy sympatycznych sołdatów sowieckich. Wiem, że to komiks dla dzieci, z konieczności uproszczony, ale czy nie da się przy tym uniknąć infantylizmu?