Nancy Kress zaczynała od fantasy, a potem przeniosła się do obozu SF. Nie wiem, czy słusznie i czy nasz ulubiony gatunek ma z tego transferu jakieś korzyści. Sądząc po powieści „Krzyżowy ogień” , będącej pierwszym tomem dylogii, a może i cyklu – autorce wydaje się, że składanie fabuł SF niczym nie różni się od produkcji fantasy, tylko zamiast smoków mamy statki kosmiczne.
Są więc gwiazdoloty Zwierzaków, kudłatych stworów wyglądających z opisu jak Chewbakka z „Gwiezdnych wojen”. Pojazdy te latają z prędkością przyświetlną, ale niczego w trakcie takiego lotu nie zauważają (np. statku ludzi), gdyż takie są właściwości napędu McAndrew – chcesz lecieć szybko, lecisz na ślepo. Taka jazda to dobry sposób na skrócenie podróży, ale przede wszystkim na popełnienie zbiorowego samobójstwa przez załogę. A oto objaśnienie Kress: „Przy włączonym napędzie McAndrew powstaje gęsty obłok plazmy, w miarę jak energia czerpana jest z próżni. W takim obłoku plazmy czujniki nie działają.” Przy niskim poziomie kompetencji naukowych i technicznych autorki czytelnik błyskawicznie traci do niej zaufanie i przestaje traktować serio jej opowiastki. SF w takim wykonaniu przestaje być wiarygodna i w najlepszym przypadku zamienia się w komiks.
Treścią powieści są perypetie ziemskich kolonistów na planecie Zielnik. Rychło okazuje się, że okolica jest niespokojna, wojownicze Zwierzaki toczą od 8 tysięcy lat wojnę z istnymi synami Buddy, jakimi są miłujące pokój Badyle. Należałoby czym prędzej brać nogi za pas, ale na Ziemi nie ma czego szukać: pożoga i chaos. Zwierzaki bliższe są ludziom z racji podobnego DNA, Badyle zaś to jakaś rasa roślinna. Nie ma tu żadnych problemów z przenoszeniem się z jednych pojazdów na drugie, a opanowanie w krótkim czasie pilotażu skomplikowanego statku Zwierzaków to jak splunąć.
Autorka wydaje się mieć obsesję na temat seksu. Takie seksistowskie zdanko świadczy o tym dowodnie: „Czuł jej zapach, przemożny kobiecy zapach, który trafiał prosto do jego krocza. (Astronauta miał w tym miejscu nos? – przyp. MO) Lucy zbliżyła usta do jego twarzy. Zanim jednak ich wargi się zetknęły, Jake zmusił się, aby ją odepchnąć.” Miał problemy z kroczem?
Pod wpływem tych czynników zmusiłem się, aby odepchnąć powieść Nancy Kress i w ogóle nie jestem ciekaw drugiej części, mimo że jej tytuł „Próba ogniowa” brzmi równie ogniście.