– Z koncepcją Nowego Średniowiecza żyjesz już dobrych kilkanaście lat. Czy rozwój wypadków zdaje się ją potwierdzać, czy przeciwnie?
– Ja bym w ten sposób książki nie zatytułował, pierwsza książka miała się najpierw nazywać „Trzy końce świata czyli Nowe Średniowiecze”. Druga nazywała się „Dlaczego toniemy”. Połączoną edycję wydawca nazwał „Nowe Średniowiecze”, tytułem wziętym z Bierdiajewa. Od kiedy zacząłem pisać te felietony, ukazało się sporo książek o tym, że znajdujemy się w Nowym Średniowieczu. Czyli moja diagnoza się potwierdza.
– Wydawca we wstępie nazywa Cię polskim Huntingtonem. Chwali język, trafność rozważań. Jaki Twoim zdaniem jest główny walor tych książek?
– Zmarły już Huntington, autor „Zderzenia cywilizacji”, jest chyba najważniejszym historiozofem drugiej połowy XX wieku. Porównanie z nim znaczy tyle co „polska Marylin Monroe”. Człowiek nie powinien być sędzią samego siebie, ale myślę, że książka zachęca do zastanowienia się nad sprawami, o których w Polsce mało się mówi i pisze. Laur Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich otrzymałem za to, że podobno „widzę to co skryte”.
– Jesteś od dawna zwolennikiem spiskowej teorii rzeczywistości. Czy przekonanie, że ktoś manipuluje nami i światem, umocniło się u Ciebie ostatnio?
– Na najwyższym piętrze manipulują światem Pan Bóg i szatan. Między tym, o czym piszą gazety, a tym najwyższym poziomem kłębią się rozliczne spiski i kombinacje. Ostatnio rozmnożyły się ataki na bohaterów polskiej historii i kultury. Gołym okiem widać, że polecenie musiało wyjść z jakiegoś jednego źródła, które pozostaje nieznane. To dobry przykład działania spisku, ale to nie jest „teoria spiskowa”, tylko spiskowa rzeczywistość.
– Z tomu wyleciały wszystkie teksty poświęcone fantastyce. Czy to znaczy, że należy się spodziewać osobnej książki o tej tematyce?
– Książka została sformatowana przez wydawcę. Może usuwając te teksty chciał mi dać do zrozumienia, że chętnie wydałby je osobno? Muszę go spytać.
– Co te książki zmieniły w Twoim życiu?
– Stary człowiek powinien się uwalniać od wiedzy i przemyśleń nagromadzonych w ciągu życia. Po wydaniu tych książek czuję się lżejszy, żeby nie powiedzieć bardziej pusty, i zastanawiam się, czy jeszcze jest tam coś na następną książkę. Są już w wydawnictwie moje wspomnienia. Myślę, że może to być ciekawe o tyle, że mówią o czasach, w których ewentualnych czytelników w większości nie było na świecie. Roboczy tytuł brzmi „Moje życie na różnych planetach”.
– Czy Twoje plany artystyczne nie przewidują napisania powieści?
– To zupełnie nie w moim stylu, ja już nawet nie czytam powieści. Myślę o artykule traktującym o kolejnym podejściu do zrealizowania utopii: po faszyzmie i komunizmie nowa globalistyczna utopia nie potrzebuje już człowieka o określonych cechach. Dziś jest zapotrzebowanie na „człowieka bez właściwości”, nie na kryształ, ale na roztwór, który można wlać do naczynia o dowolnym kształcie.