Jak wszyscy dobrze wiedzą, bo o sprawie było huczno w mediach, doktor Elżbieta Janicka z Instytutu Slawistyki PAN odczytała na nowo książkę „Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego. Treścią książki jest walka członków Szarych Szeregów z niemieckim okupantem – za moich szkolnych czasów lektura obowiązkowa. Tytuł został wzięty ze Słowackiego, konkretnie zaś z wiersza „Testament mój”:
Lecz zaklinam – niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec
A kiedy trzeba – na śmierć idą po kolei
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec.
Doktor Janicka po wnikliwej lekturze „Kamieni” odkryła rzecz, która dotąd umykała pokoleniom badaczy: nie porywy patriotyczne były motorem działań „Zośki” i „Rudego”, tylko pederastia. Szare Szeregi odbiły w brawurowej akcji z rąk gestapo 25 więźniów, wśród nich „Rudego”, ale zdaniem Janickiej to właśnie homouczucie popychało młodych do bohaterskich czynów i kazało im poświęcać młode życie. Niewykluczone, że gdzieś pojawiła się potrzeba utworzenia panteonu herosów dla zwolenników miłości odwrotnej i Janicka trafnie wyczuła koniunkturę, ale w to nie chce mi się wnikać.
W środowiskach kombatanckich po dictum Janickiej dosłownie zagotowało się, a żyjący członkowie Szarych Szeregów nie zostawili na jej rewelacjach suchej nitki. Jakie to szczęście, że żyją jeszcze świadkowie tych zdarzeń i mogą prostować ewidentne kłamstwa. Dlaczego Janicka po prostu nie zapytała ich, jak było? Chyba dlatego, że z Janickiej taki naukowiec jak z koziej dupy trąbka – inaczej by dołożyła starań, by zweryfikować swą karkołomną tezę. Ale wtedy z tezy nie zostałoby nic, a naukowiec w randze doktora coś publikować musi, żeby gromadzić tzw. dorobek.
Mam jednak przemożne wrażenie, że nauka nie ma tu wiele do rzeczy. Doktor Janicka bierze udział w szerokim froncie, którego celem jest wyzucie Polaków z ich tradycji, dziedzictwa historycznego i kulturowego, tak aby obracali wokół błędnym spojrzeniem, nie wiedząc, skąd się tu w ogóle wzięli, czy spadli z Księżyca, czy przywiozło ich UFO. Po wyjaśnienia, kto to w ogóle jest Janicka, odsyłam do artykułu o świetnym tytule „Schamienie na szaniec”, zamieszczonego w dodatku Plus-Minus „Rzeczpospolitej” z 20 – 21 IV 2013. Jest to podobnej urody tytuł jak słynny „Kur wie lepiej” z końca lat 60. ubiegłego wieku, otwierający polemikę z ówczesnym siepaczem ideologicznym Tadeuszem Kurem (cenzura nie puściła, rzecz krążyła w odpisach).
Janicka ma też wiele innych zasług, ale w ogóle o nich nie wspomnę, by uniknąć posądzenia o antysemityzm. Bez wątpienia jest klinicznym przykładem naukawca, czyli marnego naukowca (tak jak słabym kwasem jest np. kwas siarkawy). Szuka zatem okazji do rozgłosu w różnych bulwersujących działaniach i opiniach, pragnie odcisnąć swój ślad na ziemi, a może nawet ma poczucie misji publicznej, dawno utracone przez naszą TV. A że te działania, te opinie słabo trzymają się kupy, a z naukowego punktu widzenia są absurdem – o to mniejsza. Janicka wie lepiej.