Autorem biografii Romana Polańskiego jest Niemiec, a więc poniekąd zrozumiałe, że trzyma się jak najdalej od tych kolei życia reżysera „Chinatown”, które były związane z okupacją hitlerowską. Dzieciństwo bohatera zostało potraktowane lapidarnie, a także „sterylnie”, bez wdawania się w szczegóły. Jest to więc nie tyle biografia życiowa, co artystyczna – gdyby nie filmy, prawie by jej nie było.
Ale przyznać trzeba, że to co się w ramach przyjętej metody pojawiło, to sądy wnikliwe. Filmy najpierw są opowiadane (streszczane), potem dopiero omawiane z pozycji krytyka, którym każdy autor takiej biografii być musi. Werner wysoko ocenia pierwsze filmy Polańskiego – „Nóż w wodzie”, „Wstręt”, „Matnia” – kiedy reżyser był w uderzeniu. Potem bywało różnie, oprócz rzeczy znakomitych („Chinatown”) zdarzały mu się wpadki i gnioty („Piraci”). W tym sensie biografia autorstwa Wernera podróżuje od filmu do filmu, a kwestie życiowe w trakcie wydają się nieraz uciążliwym balastem.
Bardzo ciekawym elementem książki Wernera są plany Polańskiego, z których nic nie wyszło. Polański bowiem nie planował na lata, systematycznie i z wyrachowaniem, raczej miotał się od projektu do projektu, bywało, że po skończeniu filmu nie miał co robić i rozpaczliwie szukał propozycji. Nie mogąc znaleźć oddawał się reżyserii czy też grze w teatrze. Polański aktor to istotny element tej biografii, aktorstwo miało być jego pierwszym wcieleniem w świecie kina, ale po namyśle doszedł do wniosku, że woli być tym, który rządzi. Ale aktorstwa nigdy się nie wyrzekł, a i dzieci wykierował na aktorów.
Biografia potwierdza, że Roman Polański, urodzony w Paryżu jako Raymond Thierry Liebling, jest postacią wybitną. Z polskich filmowców najsławniejszy i chyba lepszy nawet od Wajdy, a w każdym razie bardziej wszechstronny. Nigdy nie wyrzekł się polskiego obywatelstwa. Skandale, których kilka przytrafiło mu się po drodze, wynikały z w równej mierze z głupoty co z umiłowania seksu z młodymi dzierlatkami. Nota bene w konflikcie z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości Werner bierze stronę swojego bohatera, wskazując że tamtejszy system prawny jest wobec tego typu przypadków pełen obłudy, a wysocy rangą sędziowie i prokuratorzy próbowali zbić na Polańskim kapitał polityczny albo zyskać rozgłos (niech obywatele widzą, jak czołgamy tego występnego sukinsyna). W tej sytuacji Polański postąpił jak najbardziej właściwie uciekając ze Stanów, a mianowany gwałtem stosunek z 13-letnią panienką był chyba najkosztowniejszym tego rodzaju ekscesem w całej historii ludzkości.
Powrót do tej sprawy po 30 latach i aresztowanie Polańskiego w Zurychu miały w sobie coś z farsy. Jak nie lubię przestępców, tak tym razem moja sympatia była po stronie Polańskiego, a przeciw matactwu i koniunkturalizmowi służb prawnych. Ktoś o mniejszych gabarytach – nie mam na myśli postury fizycznej – raczej by się z tych oplotów nie wywinął.
Biografia Wernera to opis rzetelny, przestawiający człowieka o urozmaiconych kolejach życia. Także i moment na podsumowanie wydaje się odpowiedni: 80-letni artysta zrąb głównych dzieł ma już za sobą. Świetne zdjęcie autorstwa Nicolasa Guerina na okładce.