Szósty i ostatni tom „Dziennika” Jana Józefa Szczepańskiego to zapis odchodzenia autora „Polskiej jesieni”. Rezygnuje z funkcji, zaszczytów, komisji, koncentruje się na życiu rodzinnym. Jak zawsze jeden i drugi dom (kasiński i krakowski) pełne są gości, jednych lubi, innych znosi z łagodną rezygnacją. Nade wszystko jednak doskwiera mu imperatyw pisania, każdy dzień zawiera w podsumowaniu jakby rachunek sumienia. Gdy nic nie udało się napisać, następują utyskiwania na własną niemoc, a także wątpliwości, czy zasługuje się jeszcze na miano pisarza. O dziwo, nie zaliczają się tu drobne prace publicystyczne – tylko proza, tylko beletrystyka.
Pod koniec tomu Jan Józef ma już osiemdziesiątkę, niedołężnieje fizycznie, źle chodzi, co jakiś czas gdzieś się przewróci. Rejestruje to beznamiętnie jak zasłużony dopust. Równie skrupulatnie odnotowuje całodzienne nieraz poszukiwania odłożonych materiałów czy korespondencji, aż wreszcie chaos wkrada się i do tych zapisków. Pomimo tego Jan Józef walczy o utrzymanie statusu pisarza, przygotowuje i wydaje ostatnie tomiki opowiadań.
Umierają starzy znajomi i przyjaciele, coś złego dzieje się także ze światem. Ukochany dom na Lubogoszczy przejmują inni, wnuk zawozi go tam, by jeszcze odetchnął tamtym powietrzem. „Dziennik” zamienia się w przejmujący zapis tracenia wspomnień i ludzi, wymazywania przeszłości z pamięci, czego nie są w stanie zrekompensować bezużyteczne papiery. „Życie niedokończone. Tyle jeszcze rzeczy do zrobienia, do zrozumienia. Tyle nie zrobionych.” Zapiski urywają się nagle, z dnia na dzień, choć pisarz przeżył jeszcze potem kilkanaście miesięcy.
„Dziennik” nie jest dokumentem stricte literackim, nie zawiera wielu przenikliwych spostrzeżeń, nie jest nawet napisany wybitnym stylem. A jednak stanowi olbrzymie świadectwo epoki, obejmujące pół wieku po wielkiej wojnie, w której autor wziął udział. Jest przede wszystkim obrazem rzadko spotykanej prawości i dobroci człowieka, okazanych w trudnych czasach, które wielu starły na miazgę – dziełem życia tym bardziej imponującym i godnym docenienia.