Andy Weir:  Artemis

Zagraj to jeszcze raz, Andy

W drugiej swojej powieści Andy Weir, który po sukcesie „Marsjanina” przeszedł na zawodowstwo, kontynuuje nurt fantastyki technologicznej, jaką zaprezentował w debiucie. Ale to co tam było istotnym składnikiem dramatu – szczegółowo przestawiona w działaniu technika – w „Artemis” pełni ledwie rolę ozdobnika. Wygląda to tak, jakby cała maszyneria księżycowa została powołana do życia jedynie po to, by służyć za tło wybrykom głównej bohaterki. Owszem, opisy są szczegółowe, owszem, jest tu intryga i są przestępcy, ale jakieś to wszystko niekonieczne i mało frapujące.