Zagraj to jeszcze raz, Andy



Tytuł
Artemis
 
Autor
Andy Weir

Tłumaczenie
Radosław Madejski

Wydawca
Akurat 2017

Cena wydawnictwa
39,90 zł
Zagraj to jeszcze raz, Andy
 

W drugiej swojej powieści Andy Weir, który po sukcesie „Marsjanina” przeszedł na zawodowstwo, kontynuuje nurt fantastyki technologicznej, jaką zaprezentował w debiucie. Ale to co tam było istotnym składnikiem dramatu – szczegółowo przestawiona w działaniu technika – w „Artemis” pełni ledwie rolę ozdobnika. Wygląda to tak, jakby cała maszyneria księżycowa została powołana do życia jedynie po to, by służyć za tło wybrykom głównej bohaterki. Owszem, opisy są szczegółowe, owszem, jest tu intryga i są przestępcy, ale jakieś to wszystko niekonieczne i mało frapujące.

Nie rozumiem, dlaczego w tak ważnej dla swej kariery powieści Weir wziął się właśnie za tematykę księżycową. Musiał wszak czytać błyskotliwe powieści Iana McDonalda z cyklu Luna. „Artemis” przegrywa z nimi pod każdym względem – intensywności intrygi, barwności opisu, bogactwa scenografii, galerii bohaterów. Może tylko w dziedzinie techniki obaj autorzy mają podobne kompetencje – wysokie. Weir powinien znać Luny McDonalda – a jednak zaryzykował własny spacer po Księżycu. Podejrzewam, że po sukcesie „Marsjanina” wydawca naciskał na szybkie oddanie nowej książki, zanim nazwisko zniknie z rynku, a hałas po filmie ucichnie. Weir zatem napisał coś na chybcika albo wrócił do jakichś starych papierów i spełnił postulat wydawcy. Ale ktoś tak stawiający sprawę nie jest przyjacielem pisarza. Zamiast zostać w pamięci audytorium jako autor powieści wybitnej, Weir spadł do rangi średniego wyrobnika SF, któremu na samym początku zdarzył się wyskok jakości i uśmiech fortuny. Nie pojmuję, dlaczego tytuł powieści, wzięty od posągu Artemidy w jednej z baniek księżycowych, musiał brzmieć akurat tak, skoro na rynku od lat obecny jest cykl „Artemis Fowl” dla młodzieży. Są to niby drobiazgi, ale denerwujące – Weir zachowuje się tak, jakby przed jego nastaniem poletko SF było puste jak powierzchnia Księżyca nie przymierzając. Nie produkuje się SF z oczami zamkniętymi na dorobek poprzedników.

Tym bardziej, że według kryterium Lema „Artemis” może nie mieć z fantastyką nic wspólnego. Wystarczy bez szkody dla intrygi wyrzucić z powieści cały Księżyc, te wszystkie kopuły i skafandry, osadzić intrygę w lekko zmodyfikowanej formie gdzieś na Ziemi, a cała historia niewiele na tym ucierpi. Taki zabieg błyskawicznie kasuje Weirdową wyjątkowość: chytrych kryminałów ze sprytnymi, sporo przeklinającymi bohaterami czytaliśmy już tyle, że mrok się rozpościera przed oczami.

Prześlij komentarz



Reklama

Senni zwyciezcy

Książka do kupienia w Stalker Books

planeta smierci cover

Książka do kupienia w Stalker Books

Człowiek idzie z dymem - Marek Oramus

Książka do kupienia w Stalker Books

COVER bogowie lema

Książka do kupienia w Stalker Books