Profesor fizyki i popularyzator w jednej osobie – jego książki przetłumaczono na 20 języków – tym razem przedstawia dziedzinę, w której pracuje i o której wykłada, więc zna temat z autopsji. Pomimo tego świat kwantów wciąż wydaje mu się dziwaczny i tę jego cechę udaje mu się pokazać w książce. Mało tego, ujawnia ostentacyjnie, że nie doszedł z kwantami do ładu i podobnie jak reszta fizyków posługuje się teorią kwantów, choć jej nie rozumie. To co się dzieje w świecie subatomowym tak dalece odbiega od zjawisk ze świata makro, że wszelkie intuicje na nic.
W ujęciu Al-Khaliliego kwanty są krainą cudów fizycznych, opisanych przez znakomicie się sprawującą teorię matematyczną . Zgodnie z tytułem książka pełni rolę przewodnika, ale nie tylko. Wielokrotnie autor daje wyraz swym wątpliwościom: obowiązującą w fizyce interpretację kopenhaską uważa za wykazującą liczne braki i twierdzi, że jej dni są policzone. Z kwantów odnosimy liczne pożytki (mikroprocesor, laser, tomograf itp.), a lista ich wkrótce się wydłuży (komputer kwantowy). Przyszłość jego zdaniem należy do kwantów.
Wiele miejsca poświęca też związkom kwantów z innymi dyscyplinami wiedzy. Czy zgodnie z podejściem Schrödingera życie może mieć charakter kwantowy? W którym miejscu świat mikro przechodzi w świat makro i z jakimi konsekwencjami? W kwestii połączenia kwantów z grawitacją Al-Khalili nadspodziewanie ciepło wyraża się o pętlowej grawitacji kwantowej jako konkurentce teorii strun. Przygoda z kwantami wydaje się nie mieć końca.
Można odnieść wrażenie, że zawodowy fizyk napisał „przewodnik dla zdezorientowanych”, bo sam bywa zdezorientowany. Nawet jeśli to poza, to bardzo dobrze wykoncypowana i zastosowana. Ale wymowa książki jest poważna: do tej pory korzystanie z teorii kwantowej odbywało się za cenę programowej rezygnacji z podejścia racjonalistycznego, ze zrozumienia, co właściwie w świecie kwantów zachodzi. Al-Khalili sugeruje jakby między wierszami, że epoka ta powoli ma się ku końcowi.